To tydzień urodzin najbardziej nietypowego „tworu” Danii — czy wiecie, o co chodzi? Wolne Miasto Christiania, niepokorna enklawa w sercu Kopenhagi, obchodzi swoje 53. urodziny. Dla turystów jest to jedna z największych atrakcji kraju: małe miasteczko, które samo ogłosiło się autonomiczne, będące ucieleśnieniem zarówno najlepszych, jak i najgorszych aspektów hipisowskich lat 70. Gdzie znajduje się teraz, ponad pięć dekad później?
Christiania, zlokalizowana w dzielnicy Christianshavn, została założona w 1971 roku, kiedy grupa kontrkulturowych aktywistów zajęła opuszczone tereny wojskowe. Inspirowana duchem buntu i wolności epoki flower power, szybko rozwinęła dynamiczne środowisko artystyczne oraz stworzyła miniaturowy model społeczeństwa oparty na zasadach komunizmu, który do dziś funkcjonuje jako demokracja oparta na konsensusie. Naturalnym krokiem było pojawienie się marihuany jako powszechnej waluty w tej strefie, co doprowadziło do powstania słynnej (a może raczej niesławnej) Pusher Street.
Na przestrzeni lat duński rząd wypracował sposób negocjowania z mieszkańcami Christianii — ich relacje balansowały pomiędzy tolerancją a próbami wprowadzenia regulacji. Na przełomie wieków społeczność Christianii zaczęła zmagać się z nowymi problemami, gdy zewnętrzne grupy handlarzy narkotyków zaczęły przejmować teren, aby prowadzić tam swoje nielegalne interesy. Napięcia między gangami szybko przerodziły się w akty przemocy, w tym strzelaniny związane z przestępczością zorganizowaną i handlem narkotykami — co nigdy nie było zgodne z ideą tej społeczności. Choć Christiania zawsze stawiała opór duńskiemu „systemowi”, tej zimy mieszkańcy doszli do porozumienia z Ministerstwem Obrony i poprosili o pomoc w pozbyciu się zewnętrznych grup przestępczych.
W kwietniu 2024 roku doszło do przełomowego wydarzenia — mieszkańcy Christianii, siły policyjne oraz lokalni mieszkańcy wspólnie, dosłownie i w przenośni, rozkopali brukowaną Pusher Street. Systematycznie usuwano kamienie tej charakterystycznej ulicy, wyrażając tym samym sprzeciw wobec gangów, które przez lata destabilizowały życie tej społeczności. Czy Christiania stanie się teraz spokojnym, hipisowskim sąsiedztwem, czy może z czasem powrócą czarne maski i stoiska z marihuaną? Czas pokaże. Tymczasem mieszkańcy zdmuchują świeczki na torcie, świętując pół wieku buntu, kontrkultury i ducha wolności, trwając w samym sercu jednej z najspokojniejszych stolic świata.